Nazywam się Hanna Łenyk, mieszkam w Borównie k/ Bydgoszczy. Sati jest moim pierwszym hovawartem, chociaż nie pierwszym psem w ogóle. Dlaczego hovawart? Moje poprzednie psy miały jedno zadanie: członkowie naszej rodziny, psy do kochania i towarzystwa. Budując dom i myśląc o kolejnym psie wiedziałam, że musi być to rasa, w której charakterze leży stróżowanie i obrona. Ale chciałam też, żeby to był taki „psi pies” w typie „kundel bury”. Poza tym zrównoważony, przyjazny, ale z  temperamentem – zdrowy. No i miał mieszkać na dworze. Zaczęłam przyglądać się rasom. Owczarek niemiecki – zbyt dużo psów ma problemy z dysplazją stawów biodrowych. Czarny terier rosyjski – spokojny i zbyt niezależny. Golden retriver – bardzo sympatyczny, ale nie obroni. W poszukiwaniu inspiracji pojechałam na wystawę. Nigdy nie lubiłam tego typu imprez. Psy specjalnie przystrzyżone, pudrowane, ustawiane na ringu w sztucznych pozach. No, ale tylko tu mogłam na żywo zobaczyć różne rasy. Chodząc między ringami natknęłam się na dziwną, jak na wystawy grupę. Ludzie i psy stali razem. Psy obwąchiwały się przyjaźnie, ludzie wyglądali na dobrych znajomych, nie czuło się stresu rywalizacji. A psy nie wyglądały na zbyt rasowe… To były hovawarty. Rozmawiając z właścicielami, głaszcząc cudownie miękką sierść  wiedziałam, że znalazłam mojego psa. Na ringu pokazały swoje piękno: elegancki ruch, falujące, lśniące w słońcu futro, puszysty ogon  lekko uniesiony w wyciągniętym kłusie.

Zaczęłam czytać na temat rasy, podpytywać, interesować się hodowlami. Pies jak z dziecięcego rysunku, o zrównoważonym charakterze, przyjazny dla ludzi i zwierząt, a jednocześnie stróż i obrońca.  Bezgranicznie oddany swojej rodzinie. To był pies, którego szukałam. Marzyła mi się blond sunia, ale hodwczyni wybrała dla mnie czarną  podpalaną zbóję. Po raz pierwszy zobaczyłam ją, gdy miała 4 tygodnie. Największy łobuziak w miocie. 3-08-2008 r. pojechałam do Mielca i przywiozłam stamtąd 8kg szczęścia. Pasowałyśmy do siebie. Kiedy przywiozłam do domu ośmiotygodniową kulkę musiałam się bardzo pilnować, żeby nie owinęła mnie sobie wokół łapy. Zbójowała strasznie, ale tak słodko, że prawie nie miałam sumienia jej karcić. Czas mijał ,a Sati wyrastała na piękną przedstawicielkę swojej rasy. Zaczęłyśmy jeżdzić na wystawy, Sati dostawała doskonałe oceny. W wieku 14 miesięcy zdobyła dyplom Młodzieżowego  Championa Polski, a miesiąc przed swoimi drugimi urodzinami dyplom Championa Polski.  Jednak wystawy to nie wszystko. W wieku 1,5 roku zdała egzamin  PT (psa towarzyszacego). Wszystko co robimy razem jest dla niej cudowną zabawą. Zajęcia na placu szkoleniowym, zabawy w ogrodzie, pływanie w jeziorze, czy spacery po mieście – ważne, że razem. Sati jest psem energicznym, ale bardzo zrównoważonym. Nie ma skłonności do bezsensownych awantur z psami, ale w razie zagrożenia staje przede mną, stroszy swoje czarne włosy i warczy, jakby mówiła "odejdż, bo będziesz mieć ze mną do czynienia”. Z założenia miała być psem mieszkającym w ogrodzie, a tak naprawdę mieszka w domu i nie wyobrażam już sobie, jak mogłabym zasnąć nie słysząc koło łóżka jej spokojnego oddechu. Owinęła mnie sobie wokół wszystkich czterech łap, ale też oddała mi w całości swoje psie serduszko. Hovawart to pies o ciekawej psychice. Nie znosi przymusu, ale dla swojego ukochanego stada zrobi wszystko. Bezwzględny dla intruzów, miły dla przyjaciół. Stroniący od awantur, ale nie zawaha się użyć swojej siły, gdy wyczuje zagrożenie. Taki psi pies – moje marzenie – moja Sati.